Koncert + Komiks = Koncertokomiks

Rozpoczęcie trasy „Kosmostumostów” miało miejsce w sobotę (17.03) w Centrum Kultury Agora.
Było to pierwsze publiczne wykonanie utworów z płyty o tym samym tytule. Nie tylko wykonanie, ale jak przystało na tego artystę, także prezentacja innych niecodziennych atrakcji.

Tym razem L.U.C-a nie oglądamy ze starym składem – Zgas i Nemy są na urlopie. Zamiast tego pomagają mu nie słabsi koledzy z bardziej niszowej Wrocławskiej Sceny.
Co do szumnie zapowiadanego „komiksu na scenie”, w moim mniemaniu założenia zostały spełnione. Pierwszy „obrazek” można było zobaczyć już po dynamicznym wejściu eluce – przez karton z tektury.
Każdy utwór posiadał swoje własne wizje komiksowe Grzegorza Przybysia i jego kolegów – rysowników. Dodatkowa kamera podążająca po obrazach, podobna jak w teledysku „Kosmostumostów”, pobudzała ciekawość, a każda odsłona była pełna szczegółów i 2, 3 lub 4 rzuty oka nie wystarczą, by znaleźć wszystko.

Kolejność wykonania utworów była podobna jak na płycie. Wśród gości znaleźli się: Philip Fairweather ze swoim charakterystycznym „Good morning”, niebiański głos Natalii Grosiak i groźny Waldemar Kasta (rap). W tym miejscu można też wymienić przebranie L.U.C-a po utworze „Wrotometamorfoza” na rockmena z „ogniową” gitarą i wykonanie solówki – zaskoczenie gwarantowane.

Artysta co jakiś czas opowiadał o swoich przygodach we Wrocławiu, o życzliwości ludzi, która go tutaj spotkała i za którą bardzo dziękował.

L.U.C ciągle jest w formie, „pływa” w swojej muzyce jak student po zaliczonej sesji. Dało się zauważyć jego żyłkę do beatboxu – jednakże było go niewiele. Jestem wielkim fanem jego bezpośrednich wykonań i to był jedyny minus tego koncertu.
Nie zmienia to faktu, że takich ludzi jak ja jest bardzo niewielu i mogą tą wadę uznać za zaletę – taka była zresztą koncepcja płyty – refleksja i powrót do przeszłości.

Dla spóźnialskich L.U.C zapowiedział powtórkę koncertu 12 kwietnia w Klubie Alibi.

Opracował Konrad Matyszczuk